Okropnie żałował, że się obudził, ale nie dlatego, że nie chciało mu się żyć.
Miał cudowny sen. Po raz pierwszy od wielu lat miał cudowny sen.
Był na łące razem z bratem, Susan, Lucianą i oczywiście Allenem. Obserwowali razem jednorożce, które chodziły zaskakująco blisko nich, nigdy nie zbliżając się zbytnio do Nathaniela.
Nie przeszkadzało mu to, ponieważ miał blisko kogoś innego. Ściskał dłoń chłopaka w swojej i uśmiechał się do niego. To mu wystarczyło.
W pewnym momencie pozostali gdzieś zniknęli. Odeszli? Zobaczyli coś i pobiegli sprawdzić, co to takiego?
Nieważne.
Był sam na sam z Allenem.
To wydarzyło się bardzo szybko.
Spojrzenie miedzianych oczu, dotyk na policzku, ciepły oddech na swojej twarzy, a następnie niewyobrażalnie słodki smak. Poczuł miękką trawę pod swoimi plecami, czuł dłoń mierzwiącą jego włosy. Szorstkie usta, które wcale mu nie przeszkadzały - wręcz przeciwnie.
Znów te cudowne, miedziane oczy.
Ale niestety, każdy sen się kiedyś kończy.
Boże, jaki to był cudowny sen.
***
Kąciki jego ust uniosły się na widok uśmiechniętej twarzy Allena. Mruknął coś i poprawił głowę spoczywającą na kolanach przyjaciela, znów zamknął oczy.
-Dzień dobry - odpowiedział nieco zachrypniętym głosem.
-Hej, wstawaj - Allen potrząsnął nim delikatnie.
-Mmm... - machnął ręką.
Otworzył oczy, gdy nie opadła ani na pościel, ani na twarz Ala.
Zobaczył, że ich dłonie są złączone. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł się powoli. Przyłożył dłoń Allena do swojego policzka i znów zamknął oczy. Miło było czuć ciepło czyjegoś ciała.
Poczuł, jak kciuk chłopaka gładzi jego policzek i zarumienił się lekko, poczuł dziwne uczucie w żołądku i ciepło na sercu.
-Pielęgniarka powiedziała, że mogę wyjść nawet jutro - powiedział w końcu Allen.
-Nie mogę się doczekać - powiedział, uśmiechając się i ściskając jego dłoń jeszcze mocniej.
***
Kilka następnych dni dali sobie spokój z korepetycjami. Woleli spędzić ten czas z przyjaciółmi.
-Co to takiego? - zapytała kiedyś Susan, patrząc na jego nadgarstek.
-To? - spojrzał na owiniętą wokół jego nadgarstka chustkę, którą dostał kiedyś od Allena. -To coś bardzo dla mnie cennego - spojrzał na chłopca i uśmiechnął się delikatnie.
Jak zawsze przyszedł czas pożegnań. Stali na peronie, a jako że odjeżdżało z niego kilka pociągów, każdy w inną stronę, nie mogli się spotkać w jednym wagonie.
Serge podszedł do Allena i uścisnął jego dłoń.
-Będę tęsknił za twoją śliczną buźką, Adkins - powiedział, a na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, ale mimo to Nathaniel wiedział, że jego brat mówi poważnie.
Susan i Luciana uścisnęły go, pożegnały się ze sobą i wyściskały Nathaniela. Później, gdy Luciana już pożegnała się z Sergem przyszła kolej na pożegnanie problematycznej zakochanej pary.
Susan delikatnie przytuliła blondyna, a on uśmiechnął się smutno, obejmując ją. Nathaniel spojrzał na Allena i Lucianę.
-Jak myślicie, ile to potrwa? - zapytał.
-Oby jak najkrócej - powiedziała Luciana.
Zostali jeszcze oni dwaj.
Nathaniel wyciągnął dłoń w jego stronę i uśmiechnął się delikatnie. Allen ścisnął ją, odwzajemniając uśmiech.
-Masz pisać listy - powiedział Nathaniel. -Przynajmniej siedem tygodniowo.
-Dziennie! - zaśmiał się przyjaciel.
Nat również się zaśmiał, po czym uścisnął go mocno.
-Będę za tobą tęsknił, Lisku.
Oby te wakacje minęły jak najszybciej.
Nathaniel dał mu delikatnego całusa w policzek, po raz ostatni spojrzał w miedziane oczy chłopca i razem z bratem ruszył w stronę swojego pociągu.
-Co to miało być? - zapytał Serge.
Nathaniel nie odpowiedział, spojrzał tylko na owiniętą wokół jego nadgarstka czarno-białą chustkę.
<Allen? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz