poniedziałek, 2 lipca 2018

Od Nathaniela do Allena

Okropnie żałował, że się obudził, ale nie dlatego, że nie chciało mu się żyć.
Miał cudowny sen. Po raz pierwszy od wielu lat miał cudowny sen.
Był na łące razem z bratem, Susan, Lucianą i oczywiście Allenem. Obserwowali razem jednorożce, które chodziły zaskakująco blisko nich, nigdy nie zbliżając się zbytnio do Nathaniela.
Nie przeszkadzało mu to, ponieważ miał blisko kogoś innego. Ściskał dłoń chłopaka w swojej i uśmiechał się do niego. To mu wystarczyło.
W pewnym momencie pozostali gdzieś zniknęli. Odeszli? Zobaczyli coś i pobiegli sprawdzić, co to takiego?
Nieważne.
Był sam na sam z Allenem.
To wydarzyło się bardzo szybko.
Spojrzenie miedzianych oczu, dotyk na policzku, ciepły oddech na swojej twarzy, a następnie niewyobrażalnie słodki smak. Poczuł miękką trawę pod swoimi plecami, czuł dłoń mierzwiącą jego włosy. Szorstkie usta, które wcale mu nie przeszkadzały - wręcz przeciwnie.
Znów te cudowne, miedziane oczy.
Ale niestety, każdy sen się kiedyś kończy.
Boże, jaki to był cudowny sen.

***

Kąciki jego ust uniosły się na widok uśmiechniętej twarzy Allena. Mruknął coś i poprawił głowę spoczywającą na kolanach przyjaciela, znów zamknął oczy.
-Dzień dobry - odpowiedział nieco zachrypniętym głosem.
-Hej, wstawaj - Allen potrząsnął nim delikatnie.
-Mmm... - machnął ręką.
Otworzył oczy, gdy nie opadła ani na pościel, ani na twarz Ala.
Zobaczył, że ich dłonie są złączone. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł się powoli. Przyłożył dłoń Allena do swojego policzka i znów zamknął oczy. Miło było czuć ciepło czyjegoś ciała.
Poczuł, jak kciuk chłopaka gładzi jego policzek i zarumienił się lekko, poczuł dziwne uczucie w żołądku i ciepło na sercu.
-Pielęgniarka powiedziała, że mogę wyjść nawet jutro - powiedział w końcu Allen.
-Nie mogę się doczekać - powiedział, uśmiechając się i ściskając jego dłoń jeszcze mocniej.

***

Kilka następnych dni dali sobie spokój z korepetycjami. Woleli spędzić ten czas z przyjaciółmi.
-Co to takiego? - zapytała kiedyś Susan, patrząc na jego nadgarstek.
-To? - spojrzał na owiniętą wokół jego nadgarstka chustkę, którą dostał kiedyś od Allena. -To coś bardzo dla mnie cennego - spojrzał na chłopca i uśmiechnął się delikatnie.
Jak zawsze przyszedł czas pożegnań. Stali na peronie, a jako że odjeżdżało z niego kilka pociągów, każdy w inną stronę, nie mogli się spotkać w jednym wagonie.
Serge podszedł do Allena i uścisnął jego dłoń.
-Będę tęsknił za twoją śliczną buźką, Adkins - powiedział, a na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, ale mimo to Nathaniel wiedział, że jego brat mówi poważnie.
Susan i Luciana uścisnęły go, pożegnały się ze sobą i wyściskały Nathaniela. Później, gdy Luciana już pożegnała się z Sergem przyszła kolej na pożegnanie problematycznej zakochanej pary.
Susan delikatnie przytuliła blondyna, a on uśmiechnął się smutno, obejmując ją. Nathaniel spojrzał na Allena i Lucianę.
-Jak myślicie, ile to potrwa? - zapytał.
-Oby jak najkrócej - powiedziała Luciana.
Zostali jeszcze oni dwaj.
Nathaniel wyciągnął dłoń w jego stronę i uśmiechnął się delikatnie. Allen ścisnął ją, odwzajemniając uśmiech.
-Masz pisać listy - powiedział Nathaniel. -Przynajmniej siedem tygodniowo.
-Dziennie! - zaśmiał się przyjaciel.
Nat również się zaśmiał, po czym uścisnął go mocno.
-Będę za tobą tęsknił, Lisku.
Oby te wakacje minęły jak najszybciej.
Nathaniel dał mu delikatnego całusa w policzek, po raz ostatni spojrzał w miedziane oczy chłopca i razem z bratem ruszył w stronę swojego pociągu.
-Co to miało być? - zapytał Serge.
Nathaniel nie odpowiedział, spojrzał tylko na owiniętą wokół jego nadgarstka czarno-białą chustkę.

<Allen? <3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz