poniedziałek, 2 lipca 2018

Od Luciany do Susan

Zjadła śniadanie w spokoju, mimo gniewnych spojrzeń wysyłanych w jej stronę. Zauważyła również Valerię i Yuko patrzące w jej stronę z dziwnym wyrazem twarzy. Eh, ciekawe, o czym teraz myślały jej fałszywe przyjaciółki.
Wstała z zamiarem wyjścia z jadalni, kiedy po drodze spotkała przybitego Serge'a. Niepewnie złapała go za rękaw, a ten na nią spojrzał ze zdziwieniem.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Czy wyglądam, jakbym był w porządku? - powiedział ironicznie, wyrywając się z jej chwytu.
- No tak - westchnęła cicho, patrząc na podłogę.- Miłego dnia - mruknęła, wychodząc z pomieszczenia.
Miała dość.
Czy naprawdę są tacy ślepi, że nie potrafią dostrzec tego, co do siebie czują?
Dobrze, powinna im dać czas. Po tych wszystkich wydarzeniach będą teraz nabuzowani negatywnymi emocjami, więc lepiej by było, żeby na jakiś czas ich ignorowała.
Tak, to był dobry pomysł.
To był doskonały pomysł.
Dopóki nie spotkała na korytarzu krwawiącej Susan.
- Susan? Co ci się stało? - zapytała, próbując zachować obojętność w swoim głosie.
- Uderzyłam w lustro...
Co?!
- Czemu?! - krzyknęła.
- Nie wiem! - w jej oczach pojawił się niebezpieczny blask, który przeraził Lucianę, ale zachowała kamienną twarz.- Ja... przepraszam... Nie wiem co się ze mną dzieje... - zacisnęła dłoń.
- Nie rób tego - skarciła ją, podchodząc bliżej.- Zranisz się jeszcze bardziej. Chodź, pójdziemy do skrzydła szpitalnego.
- Ale co ja im powiem?
- Nie martw się, ja już coś wymyślę, ale musisz mi coś obiecać - spojrzała na nią z powagą - Cokolwiek tam powiem, ty się z tym zgodzisz, jasne?
- Luciana...
- Jane? - zapytała ostrzej.
- W porządku - powiedziała niepewnie, a Włoszka tylko skinęła głową.
Parę minut później znalazły się we wcześniej wspomnianym pomieszczeniu. Pielęgniarka na widok dłoni Susan od razu zaczęła ją opatrywać.
- Co się stało?! - zapytała, kiedy już skończyła.
Rudowłosa nie wiedziała co zrobić i zapewne powiedziałaby prawdę, gdyby nie Luciana.
- Byłyśmy w łazience i nieźle się pokłóciłyśmy. Byłam zdenerwowana i nie wiele myśląc, popchnęłam ją z całej siły w lustro, w które uderzyła tą właśnie dłonią.
Pielęgniarka sapnęła.
- Panienko Calabrese, powinna się panienka wstydzić!
- Wiem-
- Grashina, zaprowadź ją do dyrektora! Takie zachowanie nie będzie tutaj tolerowane!
Skrzywiła się na te słowa, czując na sobie zdezorientowane spojrzenie Susan.
Młoda dziewczyna podeszła do niej z delikatnym uśmiechem. Wstała bez słowa, wychodząc z pokoju, a za nią szła pielęgniarka. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Susan i delikatnie się uśmiechnęła.
To dla jej dobra.

<Susan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz