Czy aby na pewno Serge nie pomylił osób?!
No bo do cholery, to nie było możliwe!
Każdy w szkole znał ją z jej krótkiego temperamentu i ciężkiego charakteru. A jeśli nie każdy, to zawsze były plotki.
Nie mogła więc uwierzyć, że chłopak chciałby mieć z nią coś wspólnego pod względem romantycznym.
Susan była inna.
Prawda, Włoszka jeszcze wczoraj jej nie znała, ale rudowłosa wydawała jej się być naprawdę miłą i przyjacielską osóbką.
To ona na niego zasługiwała.
Z drugiej strony, gdyby jej rodzina dowiedziałaby się, że spotyka się z Bloodshedem, to najprawdopodniej uzyskałaby w ich oczach jakąś wartość. W końcu byłaby kochana.
Tylko czy bycie w związku z kimś, kto ci się nie podoba, było tego warte?
Nie twierdziła, że Serge był zły, jednak miała to do siebie, że jej crushami zostawały osoby, które znała bliżej. No a blondyna nie znała wcale.
Plus, Susan była w nim zakochana!
Polubiła ją, nie mogła jej odebrać faceta sprzed nosa!
Ale szacunek rodziny...
Westchnęła cicho.
Dobrze wiedziała, co musiała zrobić.
Wstała z miejsca, biorąc książkę w ręce, a karteczkę chowając w kieszeni.
Wolała ją mieć przy sobie, żeby nie zapomnieć miejsca ani godziny spotkania.
***
Dzień minął zbyt szybko dla jej dobra.
Pojawiła się przy schodach pięć minut przed ustalonym czasem. Usiadła na nich bokiem i czekała na chłopaka.
Przeszedł minutę po północy.
Widząc ją, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nim zdążył to zrobić, zabrała głos.
- Hej, wiem, po co mnie tutaj wezwałeś i nie mam ci tego za złe, ale... Nie lubię cię w ten sposób. Ugh, w ogóle cię nie znam! Rozumiem, poznanie się to nie żaden problem, ale naprawdę nie jestem zainteresowana. Przepraszam.
<Serge?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz