-Wybacz, że cię obudziłem - powiedział.
-Najpierw trzeba spać, żeby...
Chwila, on nie spał? W ogóle?
Przyjrzał się jego twarzy i zobaczył worki pod jego oczami. Zaczął krzyczeć na chłopaka, jednak po chwili jego uwagę przyciągnęły blizny na twarzy Adkinsa.
-Te blizny...
-Byłem problematycznym dzieckiem...
Pierdolenie.
Zrobił mu miejsce i nakazał mu się położyć. Allen zrobił to niechętnie, a wtedy Bloodshed narzucił na niego koc.
-Nie pójdę spać, dopóki nie zaśniesz.
Chłopak mruknął coś pod nosem, jednak Nathaniel postanowił to zignorować. Widział, jak chłopak zamyka oczy.
Allen mocno się zdziwił, gdy je otworzył i zobaczył, że starszy chłopak nadal się w niego wpatruje, na dodatek tak, jakby chciał go zamordować.
-Nie żartuję - powiedział, w jego głosie słyszalna była chrypa. -Śpij.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Po prostu nie mogę! - Allen podniósł się, a Nathaniela olśniło.
No tak.
-Ty też masz koszmary? - zapytał, jego głos i spojrzenie złagodniały.
Allen odwrócił wzrok i usiadł prosto. Nathaniel już wiedział, że miał rację. Al również miał koszmary tak potworne, że wolał nie spać, byle znów tego nie przeżywać.
-Chcesz o tym porozmawiać? - tym razem Nat zadał to pytanie.
-Nie, wolałbym nie - udzielił takiej odpowiedzi, jakiej jeszcze kilka minut temu udzielił Damon.
-W porządku.
Nie miał zamiaru naciskać, jednak żal mu było chłopaka. Podejrzewał, że blizny na jego twarzy wcale nie wzięły się z upadku z roweru czy potknięcia o kamień. Podniósł się na łokciu i westchnął cicho. Spojrzał na Allena.
-Proszę, spróbuj zasnąć. Będę przy tobie. Cały czas.
Allen przez chwilę patrzył na niego zaskoczony i wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co.
-Proszę - powtórzył łagodnie Nathaniel. -Nie mogę na ciebie patrzeć w tym stanie...
Adkins położył się, a Nat okrył go dokładnie kocem. Położył się na boku, twarzą do przyjaciela i zamknął oczy, by ten nie czuł się zbytnio skrępowany. Otworzył je kilka minut później i spojrzał na chłopaka. Lisek miał zamknięte oczy i oddychał spokojnie, ale Nat i tak nie mógł być pewny tego, czy chłopak śpi, czy nie.
Badał wzrokiem jego twarz, ale przeszkadzała mu opadająca na nią czerwona grzywka, więc delikatnie ją odgarnął. Patrzył na worki pod jego oczami, rozmazany makijaż. Usta chłopaka były lekko rozchylone i jak zauważył Nathaniel - spierzchnięte. Jednak to, co najbardziej go niepokoiło, poza podkrążonymi oczami chłopaka, to jego blizny.
Delikatnie dotknął jednej z nich. Allen poruszył się delikatnie, jednak nie otworzył oczu, co Nathaniel uznał za zgodę.
Pogłaskał jego bliznę kciukiem, a jego oczy zaszkliły się. Wziął głęboki oddech.
-Kto ci to zrobił, Lisku...? - szepnął.
Przyjaciel zacisnął powieki i zaczął się niespokojnie poruszać. Czyżby naprawdę spał i właśnie miał jakiś koszmar?
Nathaniel objął go mocno i przytulił do siebie. Wsunął palce w jego włosy i pogładził go uspokajająco po plecach. Ku swojemu zdziwieniu poczuł, jak dłoń chłopaka zaciska się na jego koszulce.
-Spokojnie - szepnął. -Jestem przy tobie, Al - pogłaskał go.
Uśmiechnął się delikatnie i, sam nie wiedział dlaczego, ale złożył delikatny pocałunek na czubku jego głowy, po czym pogłaskał go ponownie.
Nie wiedział, dlaczego ten chłopak tak na niego działał, ale z dnia na dzień przeszkadzało mu to coraz mniej.
-Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, Lisku - szepnął i zamknął oczy.
On również zasnął.
<Al? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz