-Jasne, że z tobą pójdę - powiedział. -Pozwól mi się tylko przygotować, dobrze?
-Dobrze. To ja będę czekał u siebie - powiedział i skierował się w stronę drzwi.
Nathaniel szybko się przebrał i wziął ze sobą torbę, do której włożył sakiewkę z pieniędzmi. Poinformował matkę, że niedługo wróci i poszedł po Allena. Kiedy znaleźli się odpowiednio daleko od posiadłości Bloodshedów i wścibskich spojrzeń sąsiadów czarnowłosy chłopak wziął Allena za rękę i ścisnął ją delikatnie.
Nadal nie mógł uwierzyć w to, że są razem. Dotyk ust Allena był czymś niesamowitym, tak samo jak trzymanie jego dłoni w swojej.
Wziął głęboki oddech i zbliżył się do Allena, chcąc czuć bijące od niego ciepło. Podjął dobrą decyzję, zabierając go od ojca.
W końcu dotarli do sklepu z różdżkami, gdzie spędzili dobre pół godziny, w które Allen Adkins zdążył zrujnować sklep i o mało nie wysadził go w powietrze. Opłacało się jednak, bo za sto którymś razem w końcu udało mu się wybrać odpowiednią różdżkę.
Zapłacili odpowiednią ilość galeonów i pożegnali sprzedawcę, który pomachał im na pożegnanie.
***
Kiedy wrócili do posiadłości Bloodshedów Nathaniel zabrał Allena do swojego pokoju. Usiedli razem na łóżku czarnowłosego, który zdjął swój płaszcz i ułożył go obok siebie. Spojrzał na Adkinsa z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Chciałbyś wybrać się na spacer dziś wieczorem? - zapytał.
-Czemu nie? - odpowiedział Allen, wzruszając ramionami.
Nathaniel padł na łóżko i zamknął oczy. Chciałby, żeby te wakacje nigdy się nie kończyły. Nie chciał musieć ukrywać tego, że kocha Allena. Nie chciał traktować go z czułością tylko wtedy, gdy nikt nie będzie patrzył.
-Nat? Wszystko w porządku?
Otworzył oczy, by zobaczyć zmartwione spojrzenie Allena. Uśmiechnął się delikatnie i uniósł dłoń, by pogłaskać go po policzku. Wpatrywał się w miedziane oczy chłopca, w które mógł teraz patrzeć ile tylko mu się podobało.
Starł rękawem połowę jego makijażu, a kiedy Adkins chciał odwrócić głowę, Nat powstrzymał go. Podniósł się i usadowił sobie chłopca okrakiem na kolanach. Spojrzał prosto w te cudowne oczy i chwycił go za brodę.
-Dla mnie i bez tego jesteś piękny - powiedział, po czym zbliżył się do chłopaka i pocałował go czule.
Poczuł, jak Allen odwzajemnia pocałunek i uśmiechnął się delikatnie. Objął go w pasie i przyciągnął do siebie, chcąc być jak najbliżej swojego Liska. Wsunął palce w jego włosy i mierzwił je delikatnie. Zdecydował się na nieco odważniejszy krok i rozchylił nieco usta, dotykając warg Allena końcówką języka. Poczuł, jak jego usta się rozchylają...
BAM!
-Ej, Nat... Co?! - usłyszeli Serge'a i spojrzeli na niego.
Blondyn zamknął drzwi i zasłonił oczy ramieniem, jednak po chwili pozwolił sobie spojrzeć na nich jednym okiem.
No tak, Nat zapomniał poinformować swojego brata, że lepiej będzie, jeśli od teraz będzie pukał, zanim wtargnie do jego pokoju.
-Co wy robicie? - zapytał, dalej częściowo zasłaniając twarz ramieniem.
-Całujemy się, braciszku - powiedział Nathaniel, nie wypuszczając Allena z objęć. -Myślałem, że nie obchodzi cię, czy będę z dziewczyną, czy...
-Nie chodzi o to, że to chłopak - powiedział Serge. -To... to Adkins!
-Dzięki - powiedział Allen, obrzucając go zażenowanym spojrzeniem.
Serge w końcu opuścił ramię i wziął głęboki oddech.
-Wybacz, po prostu jestem zaskoczony. Nic do ciebie nie mam, Allen - powiedział. - Mogę z wami posiedzieć, czy jesteście zajęci...?
Nathaniel jeszcze przez chwilę patrzył na brata, po czym przeniósł wzrok na Allena.
-Jesteśmy zajęci? - spojrzał na niego pytająco.
<Al, kociaku? :v >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz