Poczuł rumieniec, który wpłynął mu na twarz. Był okropnie zażenowany całą sytuacją. Z drugiej strony cieszył się, że nie zostali przyłapani przez kogoś innego.
Odchrząknął niezręcznie, nie mogąc spojrzeć blondynowi prosto w oczy.
- Jeśli chce zostać, to nie mam nic przeciwko - mruknął.
Nathaniel mruknął z aprobatą i głową wskazał Serge'owi, że ma usiąść obok nich. Niepewnie do nich podszedł i zajął swoje miejsce. Gdy tylko to zrobił, przez kilka minut siedzieli w niezręcznej ciszy. Nat pocierał delikatne kółka na jego plecach, a on opierał głowę o jego ramię, patrząc na osobę, która im przerwała.
Cisza została przerwana przez Serge'a, który zaczął pytać o ich związek. Był ciekawy, kiedy się zaczął i jak długo zajęło im zorientowanie się, że coś do siebie czują. Temat ten był niezręczny dla obu, ale posłusznie odpowiadali na pytania, wiedząc, że nie dałby im spokoju, gdyby tego nie robili.
Trwało to przez kilkanaście minut, ale później, na szczęście, cała trójka zmieniła temat. Ich rozmowa trwała dość długo. Ku zdziwieniu Allena, Serge nie powiedział ani słowa o tym, co chciał powiedzieć Allenowi. Szybko jednak zignorował tę myśl, pewnie było to coś prywatnego, czego nie chciał mówić w jego obecności.
- Dobrze, to ja może pójdę - blondyn powiedział po kilku godzinach ciągłej konwersacji. - Bawcie się dobrze, czy coś... - mruknął niezręcznie, wychodząc z pokoju.
Oboje odprowadzili go wzrokiem, po czym spojrzeli na siebie.
- To, na czym my skończyliśmy? - zapytał Nat ze złośliwym uśmiechem.
- Myślę, że tutaj - mruknął, dotykając swoimi wargami jego ust i zaczynając go całować.
Na początku całowali się delikatnie, lekko muskając się ustami. Ręce Nathaniela znalazły się na jego tali i przyciągnął go do siebie bliżej. Allen owinął swoje ręce na jego karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem ich wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowali się coraz namiętniej. Allen chciał, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechał swoim językiem po jego wargach, zaskakując tym swojego partnera. Po chwili odpłacił mu tym samym, po czym wsunął język w jego rozchylone wargi. Eksplorowali swoje usta przez kilka następnych sekund, co jakiś czas wydając z siebie głębszy oddech lub cichy jęk. Niestety, jak zwykle, wszystko zostało przerwane przez potrzebę oddechu. Oderwali się od siebie, głęboko oddychając. Na policzkach obu widniał delikatny rumieniec oraz lekki uśmiech. Nat starł z kącika ust czerwonowłosego stróżkę śliny, po czym pocałował jego nos. Allen patrzył na niego z czystą adoracją. Pochylił się do niego po kolejny pocałunek, ale Nat miał inne plany, rzucając go na łózko.
- Co-
Nie dane mu było dokończyć, kiedy ten zaczął go łaskotać
- N-Nie! Ahahaha! P-Przestań, hahaha, p-proszę! - prosił między śmiechami, próbując odepchnąć jego ręce od swoich boków.
- No nie wiem, czy powinienem - powiedział złośliwie, kontynuując tortury.
- B-Błagam, hahaha, z-zrobię wszystko!
Zatrzymał się na chwilę, podnosząc brwi.
- Wszystko? - zapytał zainteresowany.
Allen zaczął ciężko oddychać, ale to nie powstrzymało go od posłania mu szerokiego uśmiechu.
- W-Wszystko!
- Jesteś pewien? To dość mocne słowa.
- Wszystko oprócz nieśmiertelności, wskrzeszenia oraz bogactwa - powiedział szczerze.
- Ooo, bawimy się w dżina? - poprosił rozbawiony.
- Może... - powiedział tajemniczo.
- Jeśli tak, to znaczy, że spełnisz moje trzy życzenia?
- A jeśli nie?
- To wtedy będę cię nadal łaskotać.
Młodszy udawał przez chwilę, że się zastanawia.
- Chyba nie mam innej opcji - odparł szczerze.
Nathaniel uśmiechnął się, odsuwając trochę od niego. Allen usiadł i spojrzał prosto w jego oczy.
- Witam mój panie - delikatnie schylił głowę - Jestem na każde twoje zawołanie, pierwsze życzenie? - zapytał rozbawiony.
<Nat? <3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz