Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, gdy wszystkie spojrzenia wokół, łącznie z błękitnymi oczami Serge'a spoczęły na niej. Susan zasłoniła coraz bardziej czerwoną twarz książką, udając, że lektura całkowicie ją pochłonęła. Kątem oka spojrzała na członkinię Curiosicat, która zarumieniła się delikatnie najwyraźniej zdając sobie sprawę z tego, co zrobiła. Nawet bibliotekarka wlepiała w nią swoje spojrzenie.
Kiedy już wszyscy wrócili do swoich zajęć dziewczyna odetchnęła i położyła książkę na stole, odwróciła się twarzą do rozmówczyni. Nie była zła, wiedziała, że dziewczyna nie chciała wypowiedzieć tych słów aż tak głośno.
-To aż tak widać? - zapytała cicho.
-Dziewczyno, czerwienisz się jak burak - odpowiedziała ciszej niż poprzednio.
Usiadła obok Susan, która nawet nie wiedziała, kiedy zrobiła dziewczynie miejsce obok siebie. Zaczęła się zastanawiać, czy gdzieś pod ławką nie schowały się wróżki przyjaźni, które pojawiały się w jej ulubionych bajkach z dzieciństwa.
Wiedziała, jak bardzo jest naiwna. Trzy czwarte szkoły wzdychało do braci Bloodshed, jednak oni nie wydawali się zainteresowani absolutnie żadną z nich. Susan zdawała sobie sprawę z tego, że to mało prawdopodobne, że Serge zwróci uwagę akurat na nią.
Zwróciła wzrok w stronę chłopaka czytającego książkę między regałami i chyba odpłynęła na zbyt długo, bo po chwili zobaczyła, jak siedząca obok dziewczyna pstryka jej palcami przed twarzą.
-Halo, ziemia do... jak ty masz właściwie na imię?
-Och, wybacz. Jestem Susan - wyciągnęła rękę w jej stronę już po raz drugi tego dnia.
<Luciana Karbonara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz