Chłopak jak zwykle samotnie przemierzał korytarz, zmierzając do sali lekcyjnej. W ciągu tych kilku lat znał rozkład sal i korytarzy na pamięć, więc nie było to dla niego problemem. Wyprostowany patrzył przed siebie, tak jak go uczono. Wszyscy z rodu Bloodshedów poruszali się tak, że inni rozstępowali się na boki, by zrobić im miejsce.
Nathaniel westchnął, gdy grupka dziewczyn zapiszczała cicho na jego widok. Ustąpiły mu miejsca i patrzyły na niego tak długo, aż nie zniknął im z oczu. Młodzieniec nigdy nie rozumiał zainteresowania jego osobą w młodszych klasach. Dziewczęta z jego roku i starsze zwykle nie zwracały na niego uwagi, natomiast te małolaty... były okropne! Łaziły za nim krok w krok i nigdy nie spuszczały z niego wzroku. Dlaczego te małe dziewczynki tak uganiały się za chłopcami, którzy w ogóle nie byli nimi zainteresowani?
Nathaniel od zawsze uważał, że takie zachowanie jest karygodne i niewiarygodnie głupie - nie znały go, a mimo to szalały za nim.
Nagle zauważył, że jakiejś dziewczynie kilka metrów przed nim upadła książka, a miała ich tak dużo, że nie mogła schylić się po tę jedną. Stwierdził, że jako dżentelmenowi wymaga pomóc "damie w opałach", więc podszedł do niej, uklęknął na jedno kolano i wziął książkę do ręki. Podał ją dziewczynie, uśmiechając się delikatnie. Ona wyciągnęła po nią rękę, chłopak zobaczył błysk w jej oczach, a wtedy stróżka krwi wyciekła jej z nosa.
Naprawdę?!
Nie można nawet pomóc jednej z nich, żeby nie miały o tobie jakichś fantazji seksualnych, pomyślał.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele dziewcząt gwałci go w swoich myślach. W takich sytuacjach wolał przebywać z osobami, które się go bały. Pozostało mu wierzyć, że pewnego dnia te dziewczęta staną się jak te z jego roku i przestaną o nim fantazjować.
Więcej było jednak osób, które za nim nie przepadały lub się go bały, niż tych, które go adorowały. Jak widać nie wszyscy uwierzyli w stereotyp niegrzecznego chłopca z anime, który wiąże się z szarą myszką. Dzięki Bogu!
Chłopak wszedł do sali i zajął swoje miejsce. Tego dnia miał mieć lekcje z uczniami z Foxmunditi, z którymi dość często mijał się na korytarzu. Byli to uczniowie raczej weseli i skłonni do wygłupów, przez co wiele osób z Mystervus nie rozumiało, dlaczego wiele lekcji mają razem. Nathaniel wiedział jednak, że zwykle do Domu Lisa trafiają osoby o ponadprzeciętnej inteligencji i sprycie, dzięki czemu szybko mogli odnaleźć wśród siebie przyjaciół.
Mimo to przez tyle lat Nathaniel nie znalazł ani jednego.
Otworzył podręcznik do eliksirów na wskazanej przez nauczyciela stronie i spojrzał na listę potrzebnych składników. Jako iż miał w sobie krew Bloodshedów doskonale radził sobie z eliksirami.
-Dzisiaj będziecie pracowali w parach, jednak to ja was dobiorę. Wy z Mystervus jesteście strasznymi introwertykami, za to wy zbyt polegacie na sobie nawzajem, liski - mówił nauczyciel. - Już wcześniej zapisałem sobie na pergaminie, kto będzie z kim pracował. Proszę o uwagę.
Nathaniel westchnął i oparł brodę na dłoni zastanawiając się, z jaką ofermą przyjdzie mu pracować.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz