piątek, 29 czerwca 2018

Od Luciany do Susan do Serge'a

Musiała przyznać, że rozmowa z Susan była bardzo przyjemna. Jednak było w niej coś, co ją dziwiło. I nie chodziło tutaj o jej towarzyszkę, a o nią samą...
Nie zachowywała się tak jak zwykle, a wręcz przeciwnie.
Na jej twarzy ciągle gościł uśmiech, a nawet zdarzało jej się zaśmiać! Toż to niespotykane!
Mimo to zrzuciła to na drugi plan. Cieszyła się jej towarzystwem i w tym momencie, to było najważniejsze.
Kiedy Serge do nich podszedł, nie mogła nie powstrzymać złośliwego uśmieszku, który posłała w stronę drugiej dziewczyny.
Rozmowa toczyła się dalej, a tematy były zmieniane jak rękawiczki - oczywiście, każdy z nich podzielił się zdaniem na daną kwestię.
Słuchała z zaciekawieniem ich wymiany zdań, dotyczących ich przygód z magicznymi stworzeniami. Wiedziała, że za niedługo to ona zabierze głos w tej sprawie, ale szczerze mówiąc, nie umiała sobie nic na szybko przypomnieć. Owszem, jako dziecko była bardzo ciekawska i cisnęła się tam, gdzie nie powinna, ale chyba nic z tego nie było powiązane ze zwierzętami. Kiedy więc Susan ją oto zapytała, odwzajemniła uśmiech i pokręciła głową.
- Niestety, nie doświadczyłam czegoś podobnego.
- No to może cokolwiek innego związanego z magią? - zaproponował Serge.
Zmarszczyła brwi i podrapała się po policzku, zastanawiając się nad tym.
- Wypadek na miotle się liczy?
- Jasne - odparła Susan.
- No to jak miałam około siedem lat - zaczęła - i byłam na wakacjach u moich wujków w Hiszpanii, wpadłam na jakże genialny pomysł, żeby polatać sobie na miotle mojego kuzyna. Oczywiście, nie powiedziałam mu o moich zamiarach, tylko po prostu sobie ją wzięłam i wybiegłam na podwórko. Widziałam wcześniej, jak inni używają mioteł, więc wejście na nią i wzbicie się w powietrze nie było żadnym problemem. Problemem był fakt, że jak znalazłam się w powietrzu, to nie wiedziałam co zrobić - zaśmiała się cicho. - Co prawda nie mam lęku wysokości, ale wtedy, gdy zobaczyłam jak wysoko jestem, zaczęłam panikować. Później nie potrafiłam zapanować nad miotłą i upadłam. Na szczęście krzaki złagodziły mój upadek, więc skończyło się na złamanej ręce. W tamtym momencie zaprzysięgłam sobie, że już nigdy nie wejdę na żadną miotłę.
Jej towarzysze zaczęli się śmiać, a Luciana do nich dołączyła. Zapewne gdyby powiedziała to komuś innemu i ten ktoś inny zareagowałby na to również śmiechem, to najprawdopodobniej już płakałaby w kącie z powodu wyzwisk, które by na niego rzuciła.
- Dotrzymałaś swojej obietnicy? - zapytała rudowłosa.
- Chciałabym, ale nauczyciel Scorpalorii mnie nie słuchał - wzruszyła ramionami.
Ponownie się zaśmiali.
- No to teraz wy. Jakie mieliście magiczne wypadki?
<Serge?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz