-Pomogę ci - odpowiedział.
Poczuł na sobie zdziwiony wzrok chłopaka. Nathaniel nadal patrzył przed siebie z beznamiętnym wyrazem twarzy i skrzyżowanymi ramionami, jednak nawet nie patrząc na chłopca mógł wyczuć, co czuje.
-Nie dziw się tak - powiedział. -Profesor udostępni nam salę na jakiś czas, jeszcze to z nim omówię. Ale jeśli zobaczę, że nie robisz postępów, zrezygnuję.
To mówiąc odszedł, nawet nie odwracając się, by spojrzeć na towarzysza.
Jak zwykle z nikim nie rozmawiał siedząc przy biesiadnym stole. Inni uczniowie jedli i rozmawiali ze sobą, podczas gdy on w samotności spożywał największe dobro tej szkoły, jakim był... barszcz.
Chyba nie spodziewaliście się, że będzie się rozkoszował homarem w sosie awokado i kawiorem?
Na kolanach miał otwarty zeszyt do sumów, z którymi według nauczycieli radził sobie bardzo dobrze, jednak jego zdaniem wcale nie było dobrze.
Sumy były potrzebne, by zostać aurorem, do czego mu się wcale nie paliło, jednak wszyscy z jego rodziny zawodowo zajmowali się ściganiem przestępców i nie wyobrażali sobie, by Nathaniel mógł zajmować się czymkolwiek innym.
Spojrzał tęsknie w stronę stołu Drignis, by odnaleźć swojego brata rozmawiającego ze swoim dobrym kolegą. Uśmiechnął się delikatnie widząc, że przynajmniej Serge dobrze się bawi.
Po obiedzie skierował się w stronę sali do transmutacji. W drodze na lekcje zauważył Allena i podszedł do niego.
-Rozmawiałem z profesorem. Możemy zajmować salę codziennie od szesnastej do osiemnastej. Dał mi spis eliksirów, które powinieneś umieć przyrządzać i tych, które mógłbyś zrobić na ocenę dodatkową, ponieważ, cóż... twoje ostatnie oceny zwaliły mnie z nóg i to nie w tym pozytywnym sensie. Będę czekał piętnaście minut wcześniej przed salą, jeśli nie przyjdziesz, uznam to za twoją rezygnację. Do zobaczenia.
Lekcja transmutacji minęła jak zwykle szybko. Nie było to dziwne, ponieważ Bloodshed naprawdę lubił ten przedmiot i nauczycielkę, która wszystkich uczniów traktowała tak samo, w przeciwieństwie do nauczyciela numerologii, który upatrzył sobie chłopaka jako swojego pupilka.
Zdobywszy bardzo dobrą ocenę za przemienienie chomika w szafę zadowolony wyszedł z klasy od razu kierując się w stronę lochów, by tam zaczekać na Allena. Zastanawiał się, dlaczego sale lekcyjne do przyrządzania eliksirów zawsze znajdowały się w lochach. Zawsze. Hogwart, Ivelmorny...
Wszędzie.
Oparł się o ścianę i spojrzał na zegarek. Adkinsowi zostało dziesięć minut.
<Adkins?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz