czwartek, 28 czerwca 2018

Od Nathaniela do Allena

Ponownie spojrzał na zegarek. Czas minął.
Nathaniel westchnął i udał się w drogę powrotną do wieży swojego domu. Powoli wszedł po schodach i wyszedł na korytarz. Już miał wejść na kolejne schody, gdy usłyszał dość interesującą rozmowę w jednym z bocznych korytarzy.
-Z kim jesteś umówiony? - zapytał jakiś chłopak, po szacie Nathaniel poznał, że jest to uczeń Curiosicat. - Pewnie ze swoim chłopakiem.
Nathanielowi nie podobało się to, jak młodzieniec zwraca się do Allena ani to, że czerwonowłosy chłopiec leży na ziemi.
Powolnym krokiem ruszył w ich stronę, jego kroki odbijały się echem od ścian korytarza. Obydwaj chłopcy spojrzeli na niego, Bloodshed mógł zobaczyć przerażenie w zielonych oczach napastnika. Nathaniel zatrzymał się tuż przy nim, obrzucił go chłodnym spojrzeniem.
-Był umówiony ze mną - powiedział i wyciągnął dłoń do Allena.
Adkins przyjął jego pomoc i stanął obok niego. Uczeń Myservusu chwycił zielonookiego chłopca za kołnierz i zbliżył swoją twarz bardzo blisko jego twarzy. Patrzył prosto w jego przerażone oczy, a z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji.
-Jeszcze raz zobaczę, że znęcasz się nad kimkolwiek, a dowiesz się, dlaczego tak naprawdę wszyscy boją się Bloodshedów - mówił, groza w jego zimnym głosie. -A twoja dziewczyna cię zdradza, nie od dziś z resztą - powiedział, prostując się i puszczając jego kołnierz.
Skierował się w stronę lochów, po czym zatrzymał się i spojrzał przez ramię na Allena.
Chłopak podbiegł do niego i chwilę później szli razem równym krokiem.
-Czas na to, żebym przyszedł już minął - powiedział brązowooki chłopiec, zerkając na towarzysza.
-Zatrzymały cię niespodziewane okoliczności, więc ci to wybaczę. Musisz nauczyć się bronić, nie będę zawsze tam, gdzie ty, nawet gdybym chciał - powiedział i kątem oka zobaczył delikatny rumieniec na twarzy chłopca.
W końcu dotarli do sali, w której jeszcze kilka godzin temu mieli lekcje. Nathaniel wyjął z torby kawałek pergaminu i podręcznik do eliksirów, po czym otworzył go na odpowiedniej stronie.
-Wciąż mamy trzy godziny. Możemy poświęcić ten czas albo na kilka prostszych eliksirów, albo jeden dłuższy. Co wolisz?
-Może zacznijmy od czegoś prostego.
-W porządku. Dzisiaj postaramy się zrobić pierwsze trzy z listy. Eliksir pozwalający zmienić się w zwierzę, pozwalający na niewidzialność przez pewien czas i zapewniający szczęście na cały dzień - podał mu podręcznik. - Przygotuj stanowisko. Zrobimy tak, jakby mnie tu nie było. Kiedy zobaczę, że z czymś sobie nie radzisz, pomogę ci, dobrze?
Allen pokiwał głową z lekkim zdziwieniem na twarzy. Zapewne nasłuchał się o tym, jakim to Nathaniel jest skurwielem i jaki to jest przerażający.
Bo był skurwielem i był przerażający.
Nie był taki jednak przez cały czas. Jak dotąd Allen nie robił niczego głupiego, więc Nathaniel nie miał powodów, by się na nim wyżywać. Dokładnie obserwował każdy ruch chłopaka. To, jak wyciągał kociołek (uśmiechnął się przy tym delikatnie, ponieważ wybrał odpowiedni do eliksiru rozmiar, a na lekcjach zauważył, że chłopak czasami nawet z tym ma problem). Wziął wszystkie odpowiednie składniki i rozłożył je przed sobą tak, jak powinien. Powoli przystąpił do robienia eliksiru.
Dokładnie mieszał powstały wywar, zerkając co jakiś czas do podręcznika. Powoli sięgnął po pęczek ziela alpejskiego i położył go na drewnianej desce, sięgnął po nóż.
-Hej - powiedział Nathaniel cicho, ale wystarczająco głośno, by Allen go usłyszał. - Cały pęczek. Tak uzyskasz lepszy efekt. Staraj się zawsze czytać o typowych składnikach, dzięki temu będziesz wiedział w jakiej postaci składniki dadzą jaki efekt.
Allen wrzucił cały pęczek do kociołka.
-Um... Nathaniel?
-Hm?
-Nie za bardzo wiem, co mam teraz zrobić... reszta receptury jest dla mnie niezrozumiała.
Nathaniel wstał i podszedł do swojego ucznia, zerknął mu przez ramię i uśmiechnął się mimowolnie.
-To przez te skomplikowane terminy, tak? Coś mi się wydaje, że nie uważasz na lekcjach, a przynajmniej nie na wszystkich. Mieliśmy to w zeszłym semestrze. Dobrze, powtórzmy to - powiedział, po czym położył dłoń na ramieniu Allena i zaczął mu tłumaczyć znaczenie skomplikowanej receptury, wodząc palcem za tekstem.

<Allen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz