piątek, 29 czerwca 2018

Od Susan do Luciany

Susan podniosła ręce w obronnym geście.
-Spokojnie, po protu jesteśmy zaskoczeni twoją wypowiedzią. Również moim zdaniem to nic złego. A twoim, Serge?
-To w sumie nie moja sprawa, ale nie widzę w tym problemu. Mam paru znajomych gejów, którzy chcieli się ze mną umówić. Kiedy pierwszy raz to usłyszałem myślałem, że żartuje i powiedziałem "Jasne, chodźmy!", a potem byłem wielce zdziwiony, kiedy chciał mi dać buziaka.
Susan zaśmiała się cicho, a Serge spojrzał na nią nieco mniej rozbawiony.
-Ty nie musiałaś później tłumaczyć reszcie, że nie kręci cię ta sama płeć.
-Nie musiałam - odpowiedziała, uśmiechając się tajemniczo. -I raczej nie będę musiała.
Serge podniósł się.
-Chcesz mi powiedzieć, że...
-Tak - powiedziała i splotła swoją dłoń z leżącą na stole dłonią Luciany.
Zobaczyła w jego oczach szok i... smutek?
Z powodu jej, czy Luciany?
-Żartowałam - powiedziała, puszczając dłoń koleżanki, która starała się opanować śmiech. -Lubię chłopców, ale wiesz... żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek - puściła Lucianie oczko i miała wrażenie, że koleżanka zaraz wejdzie pod stół, byle tylko nie pokazać, jak bardzo ją to bawi.
-Bardzo śmieszne - powiedział Serge, odwracając głowę w przeciwną stronę, jednak obydwie dziewczyny zobaczyły, jak na jego usta wstępuje uśmieszek. -Muszę iść, mam jeszcze do napisania referat z Astronomii - powiedział i trącił pożyczoną wcześniej od Susan książkę łokciem, przesuwając ją w stronę Luciany. Czyżby zrobił to umyślnie? -Do zobaczenia - uśmiechnął się miło, po czym wstał i odszedł.
Susan przez chwilę patrzyła, jak odchodzi, jednak tym razem otrząsnęła się, zanim całkowicie odpłynęła. Spojrzała na książkę, a następnie na Lucianę, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
-Ja też muszę już iść - powiedziała. -Sumy - odpowiedziała na pytające spojrzenie Włoszki.
-A, no tak. Zaraz, co to...
Z książki wystawał kawałek pergaminu. Luciana otworzyła ją i wlepiła wzrok w karteczkę, tak samo, jak Susan.

"Kiedy tylko cię zobaczyłem, poczułem uścisk w moim sercu. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Piękny blask naturalnej, intensywnej barwy twych oczu odebrał mi mowę, tak samo jak twój uroczy uśmiech.
Spotkajmy się jutro o północy pod schodami prowadzącymi do zamku.
Serge"

Luciana spojrzała na Susan, która uśmiechnęła się do niej smutno i westchnęła cicho.
-Trudno - powiedziała. -Do zobaczenia jutro.
Odeszła ze spuszczoną głową, aby nikt nie zobaczył jej lśniących od łez oczu.

<Luciana? Zadowolona jesteś z siebie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz