piątek, 29 czerwca 2018

Od Allena do Nathaniela

Dostając w końcu owoc w swoje ręce, powrócił na stanowisko. Miał już gdzieś czy się rumieni, czy nie, bo obojętnie jakby się starał to i tak nie ukryłby tego przed Nathanielem. A coś czuł, że gdyby próbował, to mógłby zacząć coś podejrzewać. Tylko co miałby podejrzewać?
Dodawał do kociołka składniki zgodnie z instrukcją, aż w końcu zauważył brak jednego. Zmarszczył brwi ze zdziwienia. Był przekonany, że przyniósł wszystko. Może też postanowił spaść? Przeszukał całą salę, ale niestety go nie znalazł. Postanowił skorzystać z rady swojego nauczyciela i improwizować. Zaledwie kilka minut później, trzeci i ostatni eliksir był gotowy. Czarnowłosy sprawdził, czy został poprawnie zrobiony i pochwalił go za dobrą robotę. Allen uśmiechnął się promiennie, będąc z siebie dumny. Eliksiry nie były aż takie złe. Dlaczego więc miał z nich tak słabe oceny?
Dostanie buteleczki eliksiru szczęścia, naprawdę go zaskoczyło. Nie miał jednak nic przeciwko, a przez całą drogę do jadalni, zastanawiał się, do czego mógłby go użyć.
- Jasne, do jutra - pomachał mu z przyjaznym uśmiechem, po czym ruszył w stronę ławki swojego domu.
Wiedział, że to i tak jest obojętne, gdzie usiądzie, ale kiedy nie ma żadnych przyjaciół, to siada się z tymi, którymi ma się na co dzień najbliższy kontakt, prawda?
Zajął miejsce obok jakichś dziewczyn, patrząc na jedzenie przed sobą. Odkąd tylko przekroczył progi szkoły, przerażał go wybór żywności. W domu nauczył się jeść tylko rzeczy gotowe lub mrożone, a czasem nie było go stać na zwykły, mały bochenek chleba. A tutaj? Mógł zjeść, co sobie tylko zażyczył! Nawet lody, które bezproblemowo były serwowane na kolacje. Zrezygnował jednak z jedzenia słodkości, nabierając na talerz frytki.
To mu wystarczyło.
Nalał do kielicha sok dyniowy, żeby mieć czym popić swój jakże wspaniały posiłek. Jadł powoli, ciesząc się smakiem smażonych ziemniaków. Przyłapał się, że co jakiś czas zerkał w stronę miejsca, w którym siedział Nathaniel. Nie uważał tego za nic złego, więc kontynuował posiłek oraz patrzenie w tamtą stronę.
Chociażby dopóki tamten go na tym nie przyłapał.
Speszony odwrócił wzrok, wlepiając oczy w talerz. Przez resztę kolacji, nawet nie podniósł głowy. Zareagował cichym westchnięciem, gdy jego dłoń spotkała się z pustym talerzem. Po dopiciu napoju wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia. Gdy już znalazł się w swoim pokoju, pierwszą rzeczą, którą zrobił, było otworzenie okna obok swojego łóżka. Był dobrym właścicielem i każdego ranka wypuszczał Gugu na zewnątrz. Gołąb spędzał tam cały dzień i wracał w godzinach wieczornych, czasem w nocnych. Allenowi zazwyczaj to nie przeszkadzało. Jedynie wtedy, kiedy musiał wysłać jakiś list i musiał czekać do późna na powrót swojego pupila. W międzyczasie czekania postanowił przygotować się do snu. Jeden prysznic i przebranie się w piżamę później siedział na swoim łóżku, szyjąc nowe wdzianko dla swojego towarzysza. Jak na zawołanie, ptak wleciał przez okno, lądując na kolanie chłopaka.
- No hej - przywitał go, głaszcząc pod brodą. - Co tam?
W odpowiedzi dostał gruchanie.
Al zaśmiał się dobrodusznie. Czasem żałował, że Gugu nie może mówić. Naprawdę chciałby z nim porozmawiać. Z rozmyśleń wyrwało go dziobnięcie w palec.
- Ah tak, pewnie jesteś głodny - mruknął, sięgając do stolika nocnego po opakowanie herbatników.
Otworzył je i rozkruszył jedno ciasteczko na małe części. Gołąb od razu wziął się za jedzenie. Uśmiechnął się delikatnie do zwierzęcia i nieświadomie zaczął mu opowiadać o swoim dniu. Dopiero po chwili zorientował się, co robi i że Gugu uważnie go słucha. Kochał to stworzenie. Dokończył opowieść z zadowoleniem na twarzy.
-... I jak tutaj przyszedłem, to zacząłem robić dla ciebie nową koszulkę - podniósł czerwony ciuszek. - Podoba ci się?
Ptak głośno zagruchał.
- Cieszę się z tego powodu. Byłbym smutny gdyby nie - zażartował, kładąc ubranie na stoliku nocnym - A teraz pozwolisz, że pójdę już spać. Nasi współlokatorzy zaraz wrócą i wolę, żeby nie przyłapali mnie na rozmowie z tobą. Wtedy będą mieć kolejny powód, żeby mnie gnębić - westchnął smutno, zamykając okno. - No już, wracaj do swojej klatki.
Gugu posłusznie, choć z niezadowoleniem, wleciał do dużej klatki znajdującej się w drugim kącie pokoju.
- Dobranoc - powiedział, przykrywając się kołdrą.
Przed zaśnięciem zastanawiał się, co przyniesie mu nowy dzień.

<Nathaniel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz