piątek, 29 czerwca 2018

Od Nathaniela do Allena

Nathaniel spojrzał na przykrywającą jego rękę dłoń Allena. Przez chwilę im się przypatrywał. Dawno nie czuł ciepła kogoś innego niż Serge, przez co poczuł dziwne ciepło w miejscu serca. Przyłapał się na tym, że jego usta unoszą się w delikatnym uśmiechu. Odwrócił wzrok i uwolnił swoją rękę, po czym podał Allenowi owoc. 
-Musisz uważać. Gdyby to była fiolka mogłaby się stłuc - powiedział tylko i wrócił na swoje miejsce. Allen krzątał się po sali, szukając zapomnianego przez siebie składnika. Nie wiedział, że Nathaniel ukrywa go pod swoją szatą.
-Nie ma jednego składnika. 
-Improwizuj. Skorzystaj ze swojej wiedzy. 
Allen przez chwilę kręcił się w kółko, po czym wziął się do roboty. Starał się. Nie było co do tego wątpliwości - Bloodshed polubił tego dzieciaka. Co było dziwne, bo tak naprawdę nigdy wcześniej nikogo nie polubił. Nie tak szczerze. Postanowił się tym nie przejmować i po prostu dalej patrzeć, jak Adkins robi swoje. 
-Gotowe. 
Nathaniel wstał i przyjrzał się wywarowi. 
-Ładnie poradziłeś sobie z improwizacją - powiedział, po czym położył zabrany wcześniej składnik na stole. -W nagrodę dam ci jedną fiolkę tego eliksiru. Bez obaw, mam zezwolenie od nauczyciela. Pisemne. Pokazać ci? 
-Nie trzeba. 
Allen rozlał eliksir do buteleczek, po czym zabrał się za czyszczenie kociołka. Kiedy już byli przy drzwiach Nathaniel wyciągnął w jego stronę dłoń z fiolką wypełnioną złotym płynem. Allen zabrał ją i przez chwilę na nią patrzył, po czym przeniósł swój wzrok na Bloodsheda. 
-Do czego mam to wykorzystać? 
-Nie wiem. Może chcesz się umówić z jakąś dziewczyną, albo chłopakiem... Może wolisz zostawić na wypadek czegoś ważniejszego. To już twój wybór. Chodź, niedługo zacznie się wieczorna uczta, a wolałbym się nie spóźnić. 
Szli w milczeniu w stronę sali, w której zwykle jadali posiłki. Kiedy weszli do środka większość uczniów już tam była. Nathaniel odwrócił się do Allena. 
-Będę czekał jutro o tej samej porze. Takie same zasady jak dzisiaj. Z resztą, zobaczymy się na lekcjach. Do zobaczenia, Al - powiedział, po czym odszedł w stronę swojego stołu. 
Czy on nazwał go zdrobnieniem? 
Nie wiedział, dlaczego to zrobił i chyba wolał nie wiedzieć. Czyżby aż tak polubił tego dzieciaka? Usiadł na swoim miejscu i w ciszy spożywał jedno z najpopularniejszych dań świata - płatki kukurydziane. Kiedy podniósł wzrok zobaczył wpatrującego się w niego Adkinsa. Nathaniel westchnął. Czyżby był aż tak straszny, że dzieciak wpatrywał się w niego takim wzrokiem? Kiedy stwierdził, że już się najadł wstał i wyszedł z sali, wcześniej dając kuksańca swojemu bratu robiąc to tak, by tylko oni dwaj zauważyli. Kiedy już znalazł się w wieży swojego domu stanął przed lustrem i spojrzał na bliznę między jego szyją a ramieniem, po czym przeniósł wzrok na księżyc. Pełnia była coraz bliżej. 
Położył się i zamknął oczy, starając się jak najszybciej zasnąć. Śnił mu się Adkins, który krzątał się przy kociołkach, przewracał fiolki i rumienił się jak szalony.

<Al?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz