Gdy zobaczyła Annie, jej serce zaczęło bić szybciej. Dziewczyna przed nią była chyba najpiękniejszą istotą, którą kiedykolwiek widziała. Owszem, miała wiele miłosnych zainteresowań w swoim życiu, ale ona wydawała się taka inna od reszty. Wręcz bił od niej blask i jasność, które przyciągało Lucianę, niczym ćmę do ognia. Niestety czar prysł, kiedy powiedziała, że jest narzeczoną Nathaniela. Motyle w jej brzuchu zdechły, a serce złamało się na pół. Tyle było z jakichkolwiek nadziei na przyszły związek z białowłosą. Bloodshed to miał jednak szczęście do kobiet. Zazdrościła mu tego. Mimo nagłego rozczarowania zmusiła się na delikatny uśmiech.
- Nigdy nie wspominał mi, że ma narzeczoną.
- Naprawdę? - zdziwiła się.
Nawet wtedy tak słodko wyglądała.
- "Luciana, nie. Przestań. Ona nie jest tobą zainteresowana i nigdy nie będzie" - skarciła się w myślach.
- Naprawdę. Szczerze mówiąc, jestem trochę zaskoczona. Czy nie jesteście za młodzi na ślub? - zapytała z grzeczności.
Może i nie miała szans na miłość, ale przyjaźń nie brzmiała tak źle. Co prawda pewnie zacznie żałować przyjaźni z kimś, kto jej się podoba i nigdy nie odwzajemni jej uczuć, ale teraz nie miało to dla niej znaczenia.
- Odrobinę, ale nasze rodziny chcą mieć to już za sobą - odparła.
- Rozumiem - skinęła głową.
Tak naprawdę nie. W jej rodzinie nie występowały zaaranżowane małżeństwa. Jedyną zasadą było nie brać za małżonka bądź małżonkę mugola lub mugolaka. Oczywiście jej ojciec musiał się zbuntować. Po co to zrobił, jeśli teraz ma gdzieś co dzieje się z jego pierwszą żoną, a jej matką? Chyba nigdy nie dowie się, co siedzi w głowie jej ojca.
- No cóż, dzięki za pomoc. Miło było cię poznać, zostałabym trochę dłużej, ale muszę go znaleźć jeszcze dzisiaj - uśmiechnęła się krzywo.
Luciana patrzyła, jak Annie się odwraca i idzie w stronę wyjścia. Jakaś dziwna siła kazała jej iść za nią. Tak też zrobiła, łapiąc ją za ramię.
- Czekaj!
Dziewczyna spojrzała na nią, podnosząc brwi w niemym pytaniu.
- Zastanawiam się, czy nie chciałabyś jakiegoś towarzystwa? Teoretycznie nie mam nic do roboty, a z przyjemnością poznałabym cię bliżej - mruknęła, odwracając wzrok, z delikatnym rumieńcem na policzkach.
<Annie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz