niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Luciany do Susan

Beep. Beep. Beep. Bee- TRZASK!
- Cholerny budzik! - warknęła - Przerywa mi miły sen.
Dziewczyna wyszła spod pościeli, posyłając zirytowane spojrzenie zniszczonemu urządzeniu.
- Znowu zepsułaś budzik? To już drugi w tym miesiącu - burknęła jedna z jej współlokatorek.
- Oh, zamknij się! Gdyby nie był tak głośny, to bym się nie denerwowała!
- To nie ja go ustawiam na godzinę wcześniej niż powinnam - ziewnęła, odwracając się na drugi bok, żeby wrócić do snu.
Luciana przygryzła wargę, żeby na nią nie nakrzyczeć.
- Cokolwiek, idę pod prysznic - mruknęła, biorąc swój mundurek, kosmetyczkę oraz różdżkę.
Weszła do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Po rozebraniu znalazła się pod ciepłym strumieniem wody. Dokładnie umyła swoje ciało i włosy. Po piętnastu minutach opuściła kabinę, zawiązując na siebie dwa ręczniki - jeden na ciele, drugi na włosach. Podeszła do umywalki, po czym otworzyła szafkę w lustrze. Wyciągnęła z niej płyn do mycia twarzy, krem do rąk i nóg oraz różne odżywki. Po zaaplikowaniu wszystkich tych kosmetyków pielęgnacyjnych na siebie, zdjęła ręcznik z głowy, pozwalając jej wilgotnym włosom opaść na ramiona. Podniosła swoją różdżkę, którą wcześniej położyła na krawędzi umywalki. Skierowała ją w stronę włosów, szepcząc zaklęcie, które w większej części je wysuszyło. Odłożyła różdżkę, zdejmując z siebie ostatni już ręcznik. Powolnymi ruchami, nabrała ostatnie krople z ciała, po czym wyrzuciła go w kąt. Usiadła na desce sedesowej zaczynając żmudne ubieranie rajstop na swoje wilgotne nogi. Po paru minutach męki w końcu jej się to udało. Resztę mundurka ubrała bezproblemowo. Po tym wszystkim ponownie podeszła do lustra, żeby zacząć pracę nad makijażem. Przed zaczęciem nałożyła krem na twarz oraz bazę pod makijaż. Z kosmetyczki wyciągnęła tubkę podkładu, puder, róż do policzków, tusz do rzęs, błyszczyk oraz cienie do brwi. Zrobienie makijażu zajęło jej około tyle samo ile brała prysznic. Może nawet trochę mniej. Schowała wszystkie kosmetyki do saszetki, a w zamian wyciągnęła z niej szczotkę do włosów. Popsikała ją odżywką do włosów i powolnymi, delikatnymi ruchami zaczęła rozczesywać włosy. Po poczesaniu ich, spięła je w kucyk. Wszystkie użyte przez niej rzeczy zostały odłożone na swoje poprzednie miejsce, a dziewczyna wyszła z łazienki akurat wtedy, kiedy jej współlokatorki dopiero co zaczęły pobudkę. Schowała swoją kosmetyczkę do kufra, a później podeszła do pobliskiego akwarium.
- Hej, Antonio. - powitała swojego żółwia z uśmiechem. - Gotowy na śniadanie? - zapytała, po czym sięgnęła do mniejszego akwarium obok.
Tam pływały niczego nie spodziewające się rybki. Szkoda tylko, że to właśnie kilka z nich dzisiaj zostanie pokarmem żółwia. Luciana wyłowiła dwie rybki i wrzuciła je do akwarium Antonio. Od razu po tym odeszła. Nie lubiła patrzeć jak jej przyjaciel pożera żywcem te niewinne stworzonka. No cóż, krąg życia i te sprawy. Do śniadania zostało jeszcze trochę czasu, więc dziewczyna dla "rozrywki" postanowiła poczytać notatki na dzisiejsze lekcje. Kto wie, co nauczyciele dzisiaj dla nich planowali? Włoszka wolała być na to przygotowana. Zaczytała się tak bardzo, że to jej współlokatorki musiały ją przywrócić do świata żywych. Zarumieniła się ze złości, gdy te zaczęły chichotać pod nosem, ale nie powiedziała nic na ten temat. Nawet jeśli bardzo chciała. Przed wyjściem z pokoju, założyła na swoje ręce parę bransoletek, a na szyi zawiesiła naszyjnik. Jak zwykle gdy to robiła, otworzyła wisiorek okazując zdjęcie znajdujące się w nim. Uśmiechnęła się nostalgicznie, pocierając kciukiem lekko zakurzoną fotografię.
- Tęsknie za wami... - szepnęła, dając szybki buziak obrazkowi.
Zamknęła wisiorek, wychodząc z pokoju z resztą osób. Po drodze na stołówkę spotkała swoje "przyjaciółki". Obie o czymś żywo dyskutowały, a Luciana kiwała głową w odpowiednim momentach lub po prostu mruczała swoją aprobatę. Śniadanie nie było niczym ekscytującym. Dziewczyna zjadła kanapki z szynką, pomidorem, serem oraz z sałatą, popijając je sokiem dyniowym. Nie spieszyła się jakoś specjalnie, ale i tak skończyła swoje śniadanie szybciej niż inni. Wstała od stołu i jako jedna z nielicznych opuściła pokój. Ostatnią rzeczą, która została jej do zakończenia porannej rutyny było dokładne umycie zębów. Oprócz wyszorowania ich pastą, użyła jeszcze nici dentystycznej, żeby wyczyścić miejsca do których trudno było jej się dostać szczoteczką. Poprawiła jeszcze swój makijaż wokół ust i tak przygotowana, zgarnęła ze swojego łóżka torbę, w której miała wszystkie notatki. Pomachała Antonio na pożegnanie i wyszła z pokoju, ruszając w stronę sali w której miała się odbyć jej pierwsza lekcja. Dziewczyna była tak zajęta powtarzaniem w myślach ważnych rzeczy z lekcji, że nie zauważyła, że ktoś idzie w jej stronę. Zorientowała się dopiero po kolizji, dzięki której znalazła się na podłodze, a razem z nią wszystkie jej podręczniki i pojedyncze notatki. Zaczęła gotować się od gniewu, czego dowodem mogły być czerwone policzki, uszy i szyja.
- Co ty, do cholery, robisz?! Patrz gdzie idziesz! - krzyknęła zirytowana, nawet nie patrząc na "sprawcę" wydarzenia.
Wstała z ziemi, otrzepując z siebie kurz, po czym wzięła się do zbierania swoich rzeczy z podłogi.
<Susan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz