poniedziałek, 28 maja 2018

Od Luciany cd Susan

Luciana stała jak wryta.
Czy ona...?
Jak ona śmiała?!
Czy ona wiedziała, z kim ma do czynienia?!
Jakie kłopoty mogła na siebie sprowadzić?!
Cóż. Nie był to jej problem. Żaden z nauczycieli nie widział tego przedsięwzięcia, a ona sama nie miała zamiaru się nikomu poskarżyć.
Nie oznaczało to jednak, że nie mogła jej postraszyć.
Westchnęła cicho, masując się po obolałym policzku. Była dopiero ósma rano, a jej już się oberwało.
No, no. Jakaś nowość.
- No już! Rozejść się! - krzyknęła na świadków zdarzenia. Uczniowie z prędkością światła, opuścili pole widzenia dziewczyny. Włoszka schyliła się po swoje rzeczy, chowając je do torby. Zerknęła na pobliski zegar, zszokowana wyświetlającą się godziną. Było już tak późno?! Zaczęła biec w stronę klasy lekcyjnej, która znajdowała się po drugiej stronie zamku. Na szczęście zdążyła w samą porę. Usiadła na swoim miejscu, wyciągając podręcznik z eliksirów. Obok niej siedziała Valeria, która patrzyła na nią ze złośliwym uśmiechem.
- Usłyszałam o tym co wydarzyło się na korytarzu.
Oczywiście.
Valeria miała wielu szpiegów w szkole, którzy za pieniądze (które sama jej dała) przynosili jej ciekawe informacje.
- Co w związku z tym? - zapytała.
- Ah, nic. Myślę tylko, że to całkiem zabawne, nie sądzisz?
- Zabawne? Pfff, masz dziwną definicję tego słowa - parsknęła.
- Może i mam - przyznała. - Ale smutno byłoby gdyby ktoś jeszcze się o tym dowiedział - zatrzepotała rzęsami.
- Ile?
- Huh?
- Nie udawaj głupiej - warknęła. - Ile?
- Dwieście.
- Co?! Po co ci tyle?!
- Widziałam ostatnio bardzo ładną sukienkę na wystawie i bardzo mi się spodobała, ale nie mam jak za nią zapłacić.
Luciana przygryzła wargę.
- W porządku. Dostaniesz.
- Yey! - krzyknęła, obejmując ją ramieniem - Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłabym sobie wymarzyć!
Jasne. Przyjaciółką. Kiedy chodziło o pieniądze ona i Yuko były pierwsze. Valeria była dość bogata, ale to przez jej niskie stopnie, rodzice przestali wysyłać jej kieszonkowe. Yuko za to urodziła i wychowała się w luksusach, jednak nagłe zdegradowanie jej ojca z wysokiego stanowiska nie pozwalało jej na idealne życie, które wcześniej prowadziła.
Za to była ona.
Ich prywatny "bankomat".
- Po lekcjach - powiedziała, wlepiając wzrok w otwarty podręcznik.
Reszta lekcji przeminęła całkiem sprawnie. Nauczyciel zapytał tylko parę uczniów z ostatniej lekcji, a poza tym zajmowali się teorią. Luciana spakowała swoje rzeczy, wychodząc z sali, zostawiając swoją towarzyszkę z cichym "cześć". Nie dostała odpowiedzi.
W sumie, żadna nowość.
Luciana próbowała nie przejmować się tym, że jej dzień zaczął się o wiele gorzej niż zwykle, ale było to trudne. Miała jeszcze dzisiaj Transmutację oraz Wróżbiarstwo, które były jednymi z jej ulubionych przedmiotów. Dałaby radę! Z tymi nowymi, pozytywnymi myślami, ruszyła w stronę dziedzińca, na lekcje ONMS. Już miała wyjść z budynku, kiedy z naprzeciwka, w jej stronę kierowała się dziewczyna, która ją uderzyła. Włoszka zmrużyła oczy, przyglądając jej się z pewną pogardą. Nie zrażona w żaden sposób jej obecnością, zaczęła dumnie iść w jej stronę.
<Susan?>

poniedziałek, 14 maja 2018

Od Susan cd Luciany

Co za baba.
Susan nigdy nie rozumiała takiego zachowania. Owszem, można się złościć, ale nie trzeba tego okazywać w taki sposób, w dodatku pierwszorocznej, która nie ma pojęcia, jak się poruszać po szkole.
-Przepraszam! - zawołała dziewczynka, kuląc się.
-W dupie mam twoje przeprosiny - warknęła starsza dziewczyna.
Susan czuła, jak coś się w niej gotuje. Czuła, że zaraz ją... nie, nie uderzy jej. Po prostu jej jebnie. Jeszcze jedno słowo.
-Gówniara.
Plack!
Głośne klacknięcie rozległo się po korytarzu, wzrok uczniów skierował się w ich stronę. Rudowłosa dziewczyna stała przed uczennicą, zasłaniając pierwszoroczną.
-Co ty sobie wyobrażasz?!
-Co ja sobie wyobrażam? -zapytała Susan. -Co ty sobie wyobrażasz?! Jak możesz traktować w ten sposób pierwszoroczną, która jeszcze nawet nie wie, jak się poruszać po tej szkole! Zamiast się wydzierać, powinnaś jej pomóc.
Schyliła się i pomogła młodszej koleżance pozbierać jej książki.
To było nieco nierozważne, pomyślała. Nigdy wcześniej nie zachowywała się tak agresywnie. Susan miała szczęście, że nie widział tego żaden nauczyciel. W przeciwnym razie Lumentis mogłoby zarobić kilka ujemnych punktów.
-Proszę - powiedziała, podając dziewczynce jej rzeczy. Spojrzała na wrednego babsztyla. - Spóźnisz się na lekcje.
Odwróciła się i weszła do klasy.
<Luciana?>